wtorek, 24 września 2013

QUILTED CHECKERED SET || "I'll always choose the black in front of white..."


Mama wybiera się po zakupy i zabiera ze sobą dziecko. To zanim jeszcze dotrze do kasy zdąży 10 razy wypowiedzieć słowo „chcę”, 10 razy się rozpłakać, 10 razy krzyknąć, co mądrzejsze i bardziej wychowane – 10 razy poprosić. Obstawiam, że każdy z nas choć raz był świadkiem podobnego zdarzenia lub nawet brał w nim udział. Tyle krzyku o jednego lizaka albo paczkę chipsów. Ja o słodycze nie musiałam się bić, bo miałam dużą niedowagę, więc rodzice cieszyli się, gdy jadłam cokolwiek. Byłam za to bardzo kochliwa. Kochałam jeansy, rozkloszowane kwieciste sukienki, buty, torebki i pierścionki. Czasem też swoich kolegów, po czym szybko wracałam do spódniczek, leginsów, naszyjników. Już jako dziecko doskonale wiedziałam, co muszę zrobić i powiedzieć, by daną rzecz dostać. Dlatego też będąc na zakupach zakochiwałam się w jednej tylko sukience, która była tą „wątkową” i „musiała” znaleźć się w mojej szafie. Zanim jeszcze poszłam do przedszkola używałam argumentów mówiąc, gdzie ją założę i jak bardzo jest uniwersalna. Pamiętam, jak w podstawówce przechodząc różne metamorfozy (od fanki hip-hopu do metalu), zauroczyłam się w glanach. Rodzice nie chcieli mi ich kupić, więc powiedziałam, że (Uwaga!) będę je nosiła całe życie. Większej bzdury nie słyszałam, a glany ubrałam dokładnie dwa razy i potem jeszcze raz w liceum podczas wycieczki w góry. Im byłam starsza i im więcej ubrań gromadziło się w moim pokoju, stopniowo przestawałam reagować uwielbieniem na każdą pojedynczą szmatkę. Do czasu... (zawsze pojawia się jakieś: do czasu) gdy zobaczyłam tę bluzę: pikowaną, w kratę, wykonaną z przyjemnego materiału. Jednak samej bluzie potrafiłabym się jeszcze oprzeć. Gorzej, że znalazłam spódnicę do kompletu. Cały zestaw wydał mi się trochę zbyt kosztowny, ale przymierzywszy go, nie potrafiłam wyjść ze sklepu z pustymi rękoma. Przypomniałam sobie wtedy, że przecież dwa dni temu miałam urodziny, a wcześniej obroniłam pracę dyplomową, i że gdyby spojrzeć na to z pewnej perspektywy, przecież wciąż jestem dzieckiem. Wtedy też wzięłam do ręki telefon i ze słodyczą w głosie powiedziałam: „Tato, zakochałam się, może złożysz się ze mną na ten cudowny komplecik?”.

 Fot.: Paulina Kalbarczyk, ja

Spódnica/ skirt - Pull&Bear
Bluza/ blouse - Pull&Bear
Torebka/ bag - Stradivarius
Buty/ shoes - Papilion
Bransoletka/ bracelet - KappAhl
Kolczyki/ earrings Lucy in the sky